5 stycznia. Food porn
–
Jestem głodna – powiedziała, siadając na mnie okrakiem.
Byliśmy
już nadzy, gotowi do przejścia dalej. Gra wstępna trwała chwilę, bo epatujące z
nas podniecenie nie pozwalało myśleć o czymkolwiek innym. Już wziąłem w dłoń
twardego penisa, żeby nakierować go ku smakowitemu i wilgotnemu wnętrzu Amelii,
gdy ta nagle zamarła, spojrzała na mnie intensywnie i wypowiedziała tamte
właśnie słowa.
–
Teraz? – zdziwiłem się, nie do końca wiedząc, jak to rozumieć. Nie ma ochoty na
seks i znalazła pretekst, żeby go przerwać, czy rzeczywiście nagle tak bardzo
zgłodniała, że musiała mi o tym powiedzieć?
Z
Amelią zawsze jesteśmy wobec siebie szczerzy i nie boimy się mówić o swoich
potrzebach, nawet jeśli jest to rezygnacja z seksu. Tego nie mogła się obawiać.
Więc dziewczyna musiała być naprawdę głodna, skoro teraz, ocierając się o mnie
udami i swoją gorącą cipką, oblizywała wargi nie na myśl o mnie, lecz na myśl o
jedzeniu.
–
I co z tym zrobimy? – zadałem kolejne pytanie, bo po poprzednim Amelia tylko
skinęła głową.
–
No nie wiem… Co właściwie mamy do jedzenia?
Zastanowiłem
się chwilę, wiedząc, że raczej niewiele. Na pewno nie było niczego gotowego.
Należałoby coś przygotować ze składników, których akurat w lodówce mieliśmy
dość sporo, szczególnie po sylwestrze. Sam zazwyczaj zaopatrywałem się w tyle
rzeczy, żeby przeżyć nie tylko sylwestra i pierwszy dzień nowego roku, ale też najbliższy
tydzień, bo zazwyczaj miałem tak, że nie chciało mi się wtedy w ogóle wychodzić
z mieszkania. Nie inaczej było tym razem, szczególnie, że w sylwestra głównie
piliśmy, więc jedzenia zostało pod dostatkiem.
–
Chodź, zobaczymy – odparłem.
Amelia
zeskoczyła ze mnie, a ja chwilkę patrzyłem, jak kręci tyłkiem, idąc w stronę
kuchni. Dopiero potem sam wstałem i poszedłem za nią, nieco żałując, że tak
brutalnie musieliśmy przerwać zabawę. Tym bardziej, że dopiero co się zaczęła.
Amelia
usiadła na blacie przy lodówce.
–
Karm mnie – powiedziała i zaśmiała się głośno.
W
sumie zaczynało mi się to podobać.
Dziewczyna
podciągnęła jedną nogę pod brodę, przez co widziałem doskonale jej delikatnie
zarośniętą cipkę i ściśnięte piersi. Miałem ochotę upaść teraz przed nią na
kolana i wpić się ustami między te cudowne nogi, ale zamiast tego otworzyłem
lodówkę (niefortunnie uderzając drzwiczkami we wciąż twardego, sterczącego
penisa, przy czym zakląłem głośno z bólu).
–
Co my tu mamy… – po chwili mruknąłem już ciszej i zacząłem wyjmować kolejne
rzeczy.
Były
pomidorki koktajlowe, pocięte na paski marchewki, winogrona, była ostra salsa
do nachosów, które już niestety się skończyły, ale za to była papryka, do
której też pasowała, były, o tym zapomniałem, zrobione wczoraj z innych
pozostałych składników tortille. Było też trochę owoców: banany, borówki,
mango, kiwi. I dwie puszki bitej śmietany, które miały być wykorzystane w
Sylwestra, ale okazało się, że ostatecznie nie ma z czym ich spożytkować, bo
owoców prawie nie ruszyliśmy.
Jedną
z puszek od razu chwyciła Amelia.
–
Ty jesteś głodny? – spytała, a ja skinąłem głową, bo skoro ona jadła, to i ja
mogłem. Amelia wstrząsnęła puszką, drugą ręką chwytając kawałek marchewki.
Włożyła ją sobie w usta, po czym otworzyła puszkę i prysnęła bitą śmietaną na
swój brzuch. Delikatnie ją rozsmarowała, nieco się pochyliła do tyłu i położyła
na białej plamie dwie borówki i ukrojony już plasterek kiwi. – Co ty na to? –
spytała, a ja bez odpowiedzi przysunąłem się i powoli zlizałem z niej bitą
śmietanę, jednocześnie ostrożnie łapiąc zębami owoce, tak, żeby nie spadły na
podłogę. Udało się.
Amelia,
rozochocona tym, co zrobiła, tym razem psiknęła bitą śmietaną na swoje piersi,
tworząc pierścienie wokół sterczących sutków. Stamtąd spadło kilka białych
kropel, dlatego zlizałem najpierw je, a potem, biorąc piersi Amelii w dłonie,
przyssałem się do jej sutków, językiem raz po raz smakując słodką biel.
Tymczasem
dziewczyna jadła tortillę, z której składniki spadały jej na brzuch.
Zatrzymywały się między udami, które teraz ścisnęła, aby nie poleciały dalej.
–
Serio będziesz jadł resztki, które mi spadną? – Zaśmiała się, mówiąc z pełnymi
ustami.
–
Co pani rozkaże – mruknąłem potulnie i ukłoniłem się teatralnie. Po tym geście,
zamiast się wyprostować, zwinnie pochłonąłem kawałki ogórka i sera, leżące tuż
nad wilgotną cipką. O wiele bardziej ją bym wolał teraz lizać i pieścić.
Gdy
zjadła już tortille, nadszedł czas na drugie danie.
–
Co tym razem? – spytała, jakbym był jej niewolnikiem, przygotowującym posiłek.
Popatrzyłem
po rzeczach, które rozłożyłem na blacie obok. Chwyciłem banana, który w tym
momencie wydawał mi się najlepszą opcją.
–
Serio? – zdziwiła się, ale ja nic nie odpowiedziałem. Zamiast tego kazałem jej
podkurczyć drugą nogę i delikatnie obie rozsunąć.
–
Moja pani, przygotuj bitą śmietanę – mruknąłem teatralnie wypranym z emocji
głosem, wzrokiem wskazując miejsce, o które mi chodziło. Amelia zrozumiała od
razu, co ma zrobić. Rozpyliła bitą śmietaną po swojej wręcz ociekającej
wilgocią cipce.
–
Przed jedzeniem wszystko musi sprawdzić tester potraw – powiedziałem, a Amelia
zaśmiała się. Ja natomiast się schyliłem i całą szerokością języka przesunąłem
dziewczynie między nogami, sprawdzając, czy wszystko jest w porządku.
Wyprostowałem się i chwilkę mlaskałem, niczym smakosz, sprawdzający jakość
swojej ulubionej potrawy. – Hm… – Schyliłem się jeszcze raz i powtórzyłem ruch,
ku radości Amelii, która odchyliła się z rozkoszą, dając mi lepsze pole
manewru. – Wszystko w porządku – powiedziałem w końcu, a Amelia uzupełniła bitą
śmietanę między swoimi nóżkami. Było jej tam teraz naprawdę dużo.
Ja
jednocześnie obrałem banana ze skórki. Gdy dziewczyna była gotowa, zamoczyłem
jego koniuszek w puchatej bieli. Przesunąłem nim w dół i w górę, po czym sam
pierwszy spróbowałem.
Drugi
kęs podałem Amelii.
–
Nawet dobre – powiedziała, a ja od razu przygotowałem kolejną porcję. Tym razem
jednak jedną dłonią delikatnie rozchyliłem wargi sromowe i wsunąłem koniuszek
banana w jej cipkę. Nie wszedł zbyt gładko, dlatego wyjąłem go i oblizałem,
czując obfite soki Amelii, prawie dominujące nad smakiem owocu, po czym
wsunąłem banana nieco głębiej, uważając jednak, żeby się nie złamał. Gdy go
wyciągałem, Amelia przystawiła do niego puszkę i pokrywała banana bitą
śmietaną.
Zmieściłem
go prawie do połowy. Widziałem na twarzy Amelii, że spodobało jej się to
uczucie. Ciekaw byłem, czy chce je kontemplować dalej, lecz w nieco innej
formie, dlatego przystawiłem jej ociekającego wilgocią i bielą banana do ust.
–
No nie wiem… – mruknęła, lecz ja nie czekałem na zgodę. Gdy tylko delikatnie
rozchyliła wargi, od razu przesunąłem po nich owocem. Amelia oblizała je i
chwilę później, zamykając oczy, rozchyliła usta, pozwalając, abym wsunął go
całego.
Zrobiłem
tak, a dziewczyna ugryzła przygotowaną część. Po chwili przełknęła ze smakiem.
Gdy ona jadła, ja wsunąłem w Amelię resztę banana, która pozostała. Potem
gryzłem po kawałku, każdy maczając najpierw w bitej śmietanie, która pozostała
między jej udami.
–
Taki posiłek to ja rozumiem – mruknęła, po czym zeskoczyła z blatu. – Siadaj –
rozkazała mi, a ja, słysząc ten nieznoszący sprzeciwu głos swojej pani,
wykonałem jej polecenie.
Mój
penis nieco opadł, lecz wystarczyło kilka ruchów, aby Amelia znów postawiła go
na baczność. Zaraz potem pokryła go bitą śmietaną, tak jak przed chwilą banana,
i ku mojemu oniemieniu – wsunęła go sobie całego w usta. Poczułem, jak
koniuszek języka, który delikatnie wysunęła, sięga do moich jajek, a wargi
oplatają fiuta u samej podstawy.
Po
chwili wyjęła go, oblizując dokładnie i nie zostawiając ani jednej białej
smugi.
Potem
zrobiła to jeszcze raz.
I
jeszcze.
Gdy
widziałem, jak mój kutas głęboko w nią w chodzi, cały w środku wrzałem. Gdy jej
gardło napinało się, policzki wypełniały, a ja czułem wilgotny ucisk na czubku
penisa, wiedziałem, że długo ta zabawa nie potrwa. Wystarczyło kilka minut
podobnej zabawy, urozmaicanej mocnymi ruchami dłoni Amelii, abym doszedł.
Zrobiłem to w sposób, który uwielbiałem, a który Amelia też bardzo polubiła –
wytrysnąłem w jej zamkniętych ustach, zalewając cały język spermą.
Lecz
Amelia jej nie przełknęła.
Zamiast
tego wzięła puszkę bitej śmietany i dopełniła nią swoje usta. Potem położyła na
język trzy borówki, wyprostowała się i wpiła smakowitymi ustami w moje. Nieco
mnie tym zaskoczyła. Myślałem, że sama chce przełknąć taki smakowity koktajl,
lecz postanowiła się nim ze mną podzielić. Gdy tylko złączyliśmy się ustami,
część płynu przelała się do mnie. Potem Amelia językiem przesunęła jedną kulkę
borówki w moją stronę i oboje, nie odrywając się od siebie, językami wszystko
dokładnie wymieszaliśmy, aż w końcu połknęliśmy.
–
Bardzo przyjemny ten deser – powiedziałem, jednocześnie zaskoczony i
zachwycony.
–
No to teraz czas na drugi – powiedziała Amelia, biorąc nową puszkę. – Mam
nadzieję, że twój język jest gotowy na to, żeby jeszcze dokładniej mnie
wylizać.
–
No jasne – odparłem, idąc za Amelią do łóżka i widząc już, że jej orgazm będzie
naprawdę mocny i głośny.
Położyła
się na plecach i co chwila pokrywała bitą śmietaną nowe fragmenty ciała, które
musiałem skrupulatnie czyścić z bieli. Najpierw były to usta, potem sutki, w
końcu zeszliśmy niżej, gdzie Amelia raz po raz pryskała na obie dziurki, a ja
pieściłem je tak intensywnie, jak jeszcze chyba nigdy, wprawiając dziewczyną w
coraz mocniejsze drżenie.
–
To było doskonałe – powiedziała, gdy doszła po kilkunastu minutach.
–
Zgadzam się – odparłem zachwycony i zmęczony. – Tyle tylko, że chyba zjadłem
całą puszkę bitej śmietany.
–
Czyli nici z gofrów na wieczór? – Zaśmiała się.
–
Na wieczór? – prychnąłem. – Przynajmniej na miesiąc mi wystarczy. Ale spokojnie
– uspokoiłem ją, widząc smutny wyraz twarzy. – Gofry możemy zrobić z Nutellą. I
nie tylko gofry. – Puściłem do niej oko, zastanawiając się, co jeszcze
przyjemnie by się zlizywało z tego niesamowitego ciała.
Komentarze
Prześlij komentarz